Czasami będąc we
Włoszech widzisz na warzywniaku ogromne łodygi mlecza. Z łatwością osiągają 0,5
m i więcej. Choć gorzkie w smaku, wspaniale nadają się do jedzenia. Doskonale
działają na ożywienie trawienia.
Z resztą nasze
polskie mlecze też można jeść nawet na surowo, choćby w sałatce. Pod jednym
warunkiem, że są młode. To znaczy zerwane w kwietniu lub w początkach maja.
Później staję się obrzydliwe gorzkie i nie da się ich przełknąć.
8 – 12 łodyg świeżego
mlecza
parę łyżek oliwy
1,5 – 2 szklanki
gotowanej fasoli
½ szklanki
gotowanej ośmiornicy pokrojonej w kostkę
(lub w zastępstwie
gotowanej piersi kurczaka)
2 – 3 łyżki
posiekanych suszonych pomidorów z zalewy
1 łyżka masła
sól
czarny pieprz
świeżo mielony
Wykonanie:
!.) Z łodyg mlecza należy
odciąć twardy gruby trzon i drobno pokroić pozostałe bezlistne wąskie części.
Osobno grubo pokroić
liściastą część.
Smażenie na
oliwce zacząć od drobno pokrojonych łodyg, bo są twardsze, i potrzebują
dłuższej obróbki termicznej.
Później wrzucić
pokrojone liście i dla zapachu dodać łyżkę masła.
Osobno ugotowaną
fasolę należy dobrze odcedzić.
Dodać ze 2 łyżki
pokrojonej w kostkę piersi kurczaka (gotowanej ośmiornicy_
UWAGA! Kto nie lubi
ryb lub owoców morza, z powodzeniem może zamiast dać piersi kurczaka oraz dodatkowo
1 łyżkę posiekanego suszonego pomidora.
2.) To wymieszać z
gorącą fasolą, ewentualnie dodając 2 – 3 łyżki warzywnego bulionu.
3.) Podawanie: natychmiast
podawać z pulchnym pieczywemna podgrzanym talerzu..
Tadeusz Gwiaździński
kulinarne perfidie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz